relacje z wypraw              galeria              o mnie              ciekawostki
informacja o krajach:

Tajlandia
Kambodża
Wietnam
Laos
zobacz trasę przejazdu:

trasa
komplet zdjęć z Indochin:

zdjęcia
wersja do druku:

Indochiny.pdf
pogoda w Phnom-Penh

Angkor – Phnom Penh – Choeng Ek (Pola Śmierci) – Neak Luong


Wstajemy wcześnie rano, jemy śniadanie w hotelu, po czym rozpoczynamy negocjacje z kierowcą tuktuka, którego udaje nam się wynająć na mała pętlę po Angkor (cały dzień) za 10 USD. Uzbrojeni w aparaty fotograficzne, podjeżdżamy pod bramę wjazdową, gdzie wykupujemy 3-dniową wejściówkę za 40 USD (potrzebne zdjęcie) i ruszamy podziwiać zespół świątyń, które zbudowali Khmerowie w okresie IX - XIV w. Jako pierwsza na naszej trasie jest najsłynniejsza z nich, wpisana na listę UNESCO, uznana za największą budowlę sakralną na świecie i arcydzieło światowej architektury - Angkor Wat. płaskorzeźba Zostawiamy naszego tuktuka wraz z kierowcą i przechodzimy kamiennym mostem przez sporą fosę która okala cały kompleks świątynny. Mijamy bramę wejściową i już możemy podziwiać niesamowitą, przeogromną budowlę nad którą dominują trzy wysokie wieże (najwyższa ma 55 m) w kształcie piramid. Niezwykle stromymi schodami wchodzimy na najwyższy taras umiejscowiony ponad 20 m nad ziemią, z którego rozciąga się wspaniały widok na całą świątynie jak i na najbliższą okolicę. W dolnej części budowli, na jej zewnętrznych ścianach, pod swojego rodzaju arkadami podziwiamy niesamowicie misternie wyrzeźbione płaskorzeźby z 88-oma demonami i 92-oma bóstwami. Coś niesamowitego. Nawet nie wiemy kiedy mijają nam 2 godziny. Dopiero kończąca się woda i zmęczenie informują nas o upływającym czasie. Opuszczamy Angor Wat i jedziemy naszym tuktukiem do kolejnej budowli, równie wspaniałej, choć zupełnie innej od Angoru. Bayon bo o nim tu mowa, to 216 olbrzymich rzeźb przedstawiających ludzkie twarze, które z każdej strony "wpatrują" się w zwiedzających tę świątynię. Wychodząc z Bayonu robimy przerwę na szybki posiłek i zimne piwo, upał tego dnia jest wyjątkowo dokuczliwy a temperatura sięga 35oC. Angkor Wat Złapawszy drugi oddech zaliczamy w tym dniu jeszcze kolejne atrakcje m.in. Baphuon, Ta Keo, Ta Prohm i Banteay Kdei. Na uwagę zasługuje zwłaszcza Ta Prohm, która częściowo jest zarośnięta przez dżunglę. Fantastycznie wyglądają kilkunastometrowe drzewa, których korzenie oplatają mury i ściany budowli, niestety powodując tu i ówdzie zawalenie poszczególnych fragmentów świątyni. Późnym popołudniem wracamy do hotelu i tradycyjnie już po odświeżeniu się udajemy się na obfity posiłek i zimne piwo, które na chwilę pozwala schłodzić nasz organizm. Na drugi dzień wynajmujemy znów tego samego kierowcę i po dłuższym targowaniu (16 USD) udajemy się znów na zwiedzanie, tym razem dużej pętli wokół Angkoru. Godzinę zajmuje nam pokonanie 32 km do Bantei Srei, zwanej twierdzą kobiet. Następnie zwiedzamy Ta Som, Preah Neak Pean i Preah Khan. Spotykamy w końcu pierwszych Polaków, ze zorganizowanej wycieczki, którzy tak jak my latają od jednej świątyni do drugiej. Przy czym oni maja z góry nakreślony plan zwiedzania, przewodnika, autobus, a my nasze przewodniki LP i pełną improwizację... Bayon Wraz z upływem czasu nasza ciekawość i zainteresowanie budowlami Angoru powoli zaczyna mijać, to co zobaczyliśmy do tej pory w pełni nas usatysfakcjonowało. Wieczorem tradycyjnie już jemy coś pysznego ze wspaniałej i niezwykle bogatej kuchni khmerskiej. Kupujemy też bilet na autobus do stolicy Kambodży Phnom Penh (4 USD). Mimo zapewnień w naszym hotelu, że droga do Phnom Penh jest w całości nowa i podróż zajmie nam 5 godzin, dosyć sceptycznie nastawieni o godzinie 9:00 rano opuszczamy rejsowym autobusem Siem Reap. Na szczęście nasze wątpliwości okazują się nieuzasadnione i faktycznie po 5 godzinach, miejscami brawurowej jazdy kierowcy busa, docieramy na miejsce. Tam już czeka na nas dziki tłum, który wręcz walczy o nas, prześcigając się w ofertach noclegowych. Nie wiele się namyślając bierzemy pierwszego lepszego naganiacza, który pakuje nas do tuktuka i zawozi do turystycznej dzielnicy na wschodnim wybrzeżu Jeziora Boeng Kak. Tam po obejrzeniu hotelu, decydujemy się na pokój 3 osobowy w cenie 5 USD, a dzięki temu, że wybraliśmy proponowany hotel, nic nie płacimy za tuktuka. Sam hotel jest przepięknie położony, a przylega do niego spory drewniany pomost wychodzący w stronę jeziora. Na pomoście jest umiejscowiony bar-restauracja, stół do bilardu (gratis), oraz stoliczki, fotele i leżaki. Ta Prohm Wieczorem można z niego podziwiać zachód słońca, w dzień opalać się, popijając zimne piwo. Co jakiś czas rozchodzi się słodkawy zapach palonych przez turystów skrętów, którymi tutaj nielegalnie handlują hotelarze. Jednym słowem pełna sielanka. My tymczasem jemy obiad i ponieważ jest jeszcze stosunkowo wcześnie udajemy się na zwiedzanie Pałacu Królewskiego i Srebrnej Pagody (wejściówka 3 USD + 2 USD za fotografowanie). Ponieważ upał i wilgotność osiągają skrajne wartości, ociekając potem maksymalnie ograniczamy podziwianie wspaniałej architektury. W nadziei na to, że pobliskie Muzeum Narodowe jest zaopatrzone w klimatyzację przenosimy się do niego (2 USD). Niestety jesteśmy przykro rozczarowani, nie dość że nie ma tu zbawczego chłodu, to jeszcze muzeum niczym specjalnie nie imponuje. Dlatego i tutaj nie bawimy specjalnie długo, w końcu mokrzy od potu wpadamy do pierwszej z brzegu knajpy nad Mekongiem i tam dopiero przy zimnym piwie dochodzimy powoli do siebie. Tam też sprawdzamy na termometrze temperaturę +37oC w cieniu, przy wilgotności powietrza odpowiadającej saunie parowej. Takie zestawienie niekorzystnych czynników oprócz obfitego pocenia, odbiera apetyt i powoduje bardzo szybkie męczenie. Nawet w nocy nie ma specjalnego wytchnienia gdyż temperatura jest nie wiele niższa niż w dzień. Phnom Penh W kolejnym dniu jedziemy do okrytego ponura sławą Muzeum Tuol Sleng (S-21 prison), w którym reżim Pol Pota więził, torturował i mordował zarówno swoich przeciwników politycznych, jak inteligencje, mnichów, mniejszości narodowe (wejście 3 USD). Szacuje się że w latach 1975-1979 w Kambodży z rąk Czerwonych Khmerów, a także głodu, chorób i niewolniczej pracy zginęła blisko 1/4 całej populacji Kambodży. S-21 prison to niegdyś budynek szkoły wyższej, zamieniony w 1975 r. na więzienie, a obecnie muzeum dokumentujące zbrodnie Czerwonych Khmerów. Zwiedzanie rozpoczyna prelekcja filmu produkcji francuskiej, który przedstawia losy pewnej pary Kambodżan na tle tamtych tragicznych wydarzeń. Wędrując przez muzeum, możemy z bliska przypatrzeć się narzędziom tortur, zobaczyć mikroskopijne cele, w których przetrzymywano więźniów, ich zdjęcia. W ostatniej sali mapa Kambodży ułożona z czaszek pokazuje skale ludobójstwa. Wszystko to sprawia ogólnie bardzo przygnębiające wrażenie. Z szacunku dla ofiar i powagi tego miejsca postanawiam nie robić tutaj żadnych zdjęć poza jednym na którym widnieje gmach szkoły-więzienia. Z Tuol Sleng udajemy się na pola śmierci (Killing Fields) w Choeng Ek, 14 km na południowy zachód od centrum stolicy (wstęp 2 USD). W wybudowanym, szklanym pomniku umieszczono tutaj ponad 8 tys. czaszek, posegregowanych według płci i wieku. Wokół budowli rozciągają się masowe groby, gdzieniegdzie widać resztki ludzkich kości. Przy każdym tabliczka: tu spoczywa 2 tys więźniów, tam 1,5 tys, tam 2,5 tys... Opuszczamy to makabryczne miejsce i wracamy do Phnom Penh, tego dnia nic już więcej nie oglądamy, wykupujemy jedynie 2-dniową wycieczkę do Sajgonu połączoną ze zwiedzaniem delty Mekongu (19 USD).
Rano znów bardzo wcześnie wstajemy (czy w te wakacje wyśpimy się?) i jedziemy busikiem do Neak Luong, gdzie już czeka na nas żółta łódź, którą popłyniemy do granicy kambodżańsko-wietnamskiej.

strona 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6
2001 © dyszkin
design by dyszkin